Nigdy nie zastanawiałam się
dlaczego właściwie zainteresowałam się Indiami. Zawsze były obecne w moim życiu,
więc w końcu realnie zaistniały w mojej świadomości jako cel, do którego
zamierzam dążyć. Dziadek, który mieszkał tam przez 2 lata, uwielbia opowiadać o
tym co tam widział i przeżył podpierając się zdjęciami, których nie ma za dużo,
ale oddają wszystko czego słowa wyrazić nie potrafią.
Z czasem zaczęłam oglądać filmy Bollywood,
które były zupełnie innym obrazem Indii, które znałam. Kolorowe stroje, kwiaty,
tańce, jedzenie – to wszystko było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Zaintrygowało mnie to do tego stopnia, że jeszcze bardziej pragnęłam tam
pojechać. Stopniowo odkładałam pieniądze i choć było to trudne to powoli mój
portfel zapełniał się gotówką. Nie wiedziałam jeszcze kiedy, ale byłam pewna,
że kiedyś pojadę do Indii i sprawdzę, jak tam jest naprawdę. Czy kobiety chodzą
tak pięknie ubrane? Czy Indusi są tak przystojni? Czy wszystkie kobiety mają
takie piękne włosy? Jak smakuje tradycyjne jedzenie? Lista pytań była długa, a
moja determinacja coraz większa. Na studiach dotarło do mnie, że muszę w końcu
wyznaczyć sobie termin mojego wyjazdu, bo kiedy jak nie teraz? Uznałam, że po
licencjacie wykupię sobie wycieczkę z biura podróży. I wtedy dowiedziałam się,
że opiekun Koła Naukowego Azji Wschodniej i Pacyfiku, dr Grzegorz Bywalec,
jedzie w grudniu do Indii i jeżeli zbiorą się chętni to może zorganizować wyprawę.
Już wiedziałam, co muszę zrobić. Skontaktowałam się z wiceprzewodniczącą Koła –
Sylwią i razem zaczęłyśmy robić wszystko, aby wyjechać i spełnić nasze
marzenia. I tak oto pojechałam do Indii po raz pierwszy. Moja rodzina cieszyła
się i martwiła jednocześnie. Nie ma się co dziwić, gdyż mimo tego, że
wielokrotnie już wyjeżdżałam na różnego rodzaju wycieczki to tak daleko jeszcze
mnie nie wywiało.
Muszę jednak przyznać,
że byli dla mnie dużym wsparciem i nie marudzili kiedy okazało się, że nie
będzie mnie na Święta i Sylwestra. Wtedy mówiłam „Święta są co roku”, więc nie
wiem co powinnam mówić teraz, może „Święta za rok też będą” ? To, że wracam do
Indii nikogo nie zdziwiło, ponieważ po przyjeździe moje pierwsze słowa brzmiały
„Muszę tam wrócić”. No i stało się. Wracam…
~Martyna Kaźmierczak
 |
panna młoda na targu w Jodhpurze |
 |
Mumbai 2013 - Bramin zdjął z ołtarza kwiaty i kazał nam podać. To był najpiękniejszy prezent. |
 |
Sari |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz